piątek, 22 października 2010

Z igły widły.

Popularne przysłowie "robić z igły widły" odnosi się najczęściej do drobnostek, które ktoś demonizuje i robi z nich problem nie do przejścia. Zawsze starałem się myśleć pozytywnie i omijać bądź przeskakiwać trudności. Praca ostatnio jednak mi udowadnia, że za słabo się staram.
Okazuje się zazwyczaj, że rozwiązanie jakiegoś małego problemu ciągnie za sobą jedynie pojawienie się pięciu większych. Pisałem kiedyś, że lubię pracę koncepcyjną... Ale, do jasnej cholery, nie na akord! Tworzenie koncepcji pracy w ramach realizowanego projektu na kolejny rok to pasmo pojawiających się zewsząd kłopotów. Lawirujemy po morzu problemów, najeżonym rafami przepisów (zazwyczaj sprzecznych), omijając mielizny polityki i wzajemnie znoszących się interesów różnych wpływowych osób i grup. A człowiek sobie w duchu myśli, że fajnie by było zrobić coś fajnego, innowacyjnego, czy (Boże uchowaj) spektakularnego. Na szczęście już można powoli wrzucać luz, zbliżając się do portu weekend. Miłego wypoczynku drodzy czytelnicy. Ja zbieram siły do starcia z kolejnymi czterdziestoma (czasem ponad) godzinami aktywności zawodowej. A narazie...


2 komentarze:

  1. moja aktywność zawodowa osiąga właśnie apogeum i równocześnie wystawiana jest na próbę moja cierpliwość...

    OdpowiedzUsuń
  2. He he "mielizny polityki" dobre. Pokaż ten wzmacniacz lepiej. Mnie z kolei szlag trafia, bo jak zainstaluję line 6 to mi stery z dźwięku laptopowego odmawiają posłuszeństwa. Jak tu żyć? Laptop za 2.000zł niemal, Line6 za 600zł i co ? Odpowiedź nasuwa się jedna.

    OdpowiedzUsuń