piątek, 6 kwietnia 2018

67

O rany.
Wiedziony jakimś dziwnym sentymentem zajrzałem na swojego starego, zaniedbanego bloga i ujrzałem TO. Ostatni wpis 27 sierpnia 2012 r. Wedle moich szybkich rachunków (a matematyk ze mnie słaby, więc rachunki mogą być błędne) od ostatniego wpisu minęło 67 miesięcy, czyli ponad pięć i pół roku.
Zastanawiam się, po co ja to piszę? I dla kogo? Teraz to chyba już tylko dla siebie. I niech tak będzie.
Co się przez ten czas działo? Przeprowadziłem się do metropolii. Wyprowadziłem się z metropolii, żeby zamieszkać w pobliżu metropolii. Dorobiłem się dwójki potomstwa i dwóch rowerów. Zdążyłem ładnie schudnąć (jakieś 15 kg) i przytyć (na razie jakieś 7 kg, ale tendencja jest wzrostowa. Niestety.) Żona niezmiennie ta sama i dobrze. Staram się dojeżdżać do pracy jak najczęściej na rowerze (12 km w jedną stronę). W tym roku, ku zdrowotności, chciałbym więcej na rowerze jeździć. Zobaczymy, czy mi się to uda, bo z postanowieniami różnymi u mnie, jak się okazuje słabo.
No to bilans otwarcia jakiś jest. Mam nadzieję, że kolejny wpis nie ukaże za pięć lat.

2 komentarze:

  1. o bogowie:)
    niestety u mnie jest gorzej..nie mogę się zalogować..ale nie poddam się
    to byłam ja - joannabloguje

    OdpowiedzUsuń
  2. 67 miesięcy, noo ładny wynik ! ale co tam.. jak to mówią amerykanie: Welcome back !
    p.s. Może by też coś znowu zacząć skrobać ?

    OdpowiedzUsuń