wtorek, 27 lipca 2010

No i się zaczęło...

Wiedziony instynktem lenia przez niemal pięć lat unikałem bloggowania jak ognia. A to trzeba dbać o regularność wpisów, a to nie ma tematu do pisania, a mnie się nie chce. Mimo wszystko uległem powszechnej modzie i nieco dałem się uwieść karygodnemu uczuciu zazdrości wobec mojej kuzynki i jej mena, którzy uprzedzili mnie w tym jakże szlachetnym działaniu, jakim jest dzielenie się swoimi przemyśleniami. Aby oddać sprawiedliwość wyżej wymienionym w moim pierwszym poście zamieszczam linki: http://www.kajecik.cba.pl/ i http://bloger.blip.pl/ oraz http://jam72.blip.pl/. Zatem wchodzić, oglądać i komentować! Jak narazie to jedyna forma wdzięczności na jaką mogę sobie pozwolić. Mam nadzieję, że ewentualni czytelnicy wspomogą w podziękowaniach.
Tyle tytułem wstępu.
Dzisiejszy dzień, z resztą jak cały tydzień, zaczął się od wielkiego niechciejstwa - począwszy od zebrania szlachetnego ciała z łoża, a skończywszy do przemieszczenia go w kierunku siedziby mojego chlebodawcy. O ciele wspominam całkowicie celowo, żeby naprowadzić Cię, drogi czytelniku, na trop questu, który podjąłem z początkiem tego roku. Quest sam w sobie banalny, jednak cel światły: postanowiłem odchudzić się nieco. Warto więc w tym miejscu odnotować, że czynię wyraźne postępy w tym kierunku i z wagi początkowej 105 kg, spadło do uwaga - 93 kg. Niesamowite. Założone 88 kg coraz bliżej, a o postępach, będę informował na bieżąco. Znaczący spadek wagi ściśle jest powiązany z moim zamiłowaniem do kolarstwa górskiego. Postanowiłem bowiem zbudować w tym roku kondycję umożliwiającą mi w roku 2011 starty w serii maratonów rowerowych. Jak będzie czas pokaże. Jak mówił Forrest Gump: "Tyle mam do powiedzenia na ten temat". Przynajmniej narazie. Było chwalenie się, to teraz może o sprawach bieżących:
W pracy masa pracy, minimum zapału. Czekam na urlop jak diabeł na duszę. Liczę, że będę miał okazję więcej czasu poświęcić rowerowi i budowaniu kondycji, nie zapominając oczywiście o obowiązkach wynikających z posiadania rodziny mieszkającej bliżej lub dalej.
W kolejnych odcinkach opowiem wam o moich zamiłowaniach (żeby nie męczyć na pierwszy raz) oraz kudłatych sublokatorach.

4 komentarze:

  1. będziemy Cie bacznie obserwować:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Michale w blogowym szale :) Zrymowało mi się ale. Jak się cieszę. Należało by jeszcze wkleić jeden mój skromny link do kolekcji w pierwszym poście. (Nie chodzi mi o post od jedzenia). http://www.blog.boo.pl No i sprawa podstawowa: białe literki na czarnym tle są delikatnie mówiąc średnio czytelne. Po przeczytaniu dłuższego posta szczególnie tak małą czcionką człowiek ma przed oczami wesołe miasteczko :) Ale rzecz gustu jak to mówią. No to pozdrawiam i 3mam kciuki za oglądalność i dodaję do obserwowanych. Ciao. Tu mówił jej men.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za cnne uwagi. Jak widać zastosowalm się do nich. Tekst mniej wali po oacza i nieco większy. Z czasem blog będzie udoskonalany. Ale to później. Link do bloga zamieszczę oficjalnie przy okazji kolejnego wpisu.

    OdpowiedzUsuń