czwartek, 16 września 2010

Lepiej na mokro!

Wczoraj po odbyciu ośmiu godzin katorżniczej pracy na rzecz mojego chlebodawcy, powróciłem w domowe pielesze. Z podwójnym zadowoleniem przekroczyłem próg domu - po pierwsze, bo za chwilę żarło, a po drugie bo szykowała się wycieczka rowerowa z Tomaszulem. Co prawda drżało me serce, czy za chwilę nie zadzwoni telefon z informacją, że jednak pada i nie warto nigdzie iść... Jednak Tomaszul okazał się być twardszym zawodnikiem, niż przypuszczałem i zadzwonił jak byłem w połowie drogi do jego domostwa - za późno! (tu następuje demoniczny śmiech) Co prawda chwilę oporował, lecz w finale poległ podwójnie: i pojechał na wycieczkę, i założył wątpliwej urody bluzę Nike. Wycieczka udała się wyśmienicie. Tempo rozrywkowe umożliwiało obserwację przyrody (dwa bociany, jeden zając i jeden kot). Przyjemnie ciepły wiaterek rozwiewał mi zarost, a deszczyk (i woda spod kół) chłodziły oblicze.Tomek mimo pewnych problemów wagowych nie poddawał się, co daje niejakie widoki na poważniejsze wyprawy w przyszłości. Zmęczony, wpadłem wprost pod prysznic i do łózia.
Poruszyć należy także kwestię "Gry w lubienia", do której zostałem wyzwany przez Asię.Jednak z wypełnieniem wszelkich obowiązków wstrzymam się do jutra, gdyż muszę się zastanowić, co tak naprawdę lubię i skompletować listę osób, których poproszę o udział w grze (z tym będzie prawdziwy problem...). Lubienie więc jutro.

1 komentarz:

  1. troche tej okolicznej przyrody przywieźliście do domu..tak wygląda moja wanna po praniu ciuchów rowerowych (zaznaczam, ze wiekszosc juz została spłukana) http://static1.blip.pl/user_generated/update_pictures/1303885.jpg

    no i tradycyjnie - piosenka rowerowa http://www.youtube.com/watch?v=WJ5JYqRtQFQ

    OdpowiedzUsuń